Koszulka na ramiączkach 1 sztuka. T-shirt 2 sztuki. Bluza w razie chłodnych dni 2 sztuki. Legginsy 1 sztuka. Koszulki z długim rękawem 2 sztuki. Sweterek 1 sztuka. Pasek. Bielizna min 3 sztuki w razie losowych wypadków warto wziąć np. 1 więcej. Skarpetki min 3 pary, ale jak wiemy pogoda średnia więc jakby butki przemokły warto mieć
Stolica Czech jest miastem ładnym - to oczywiste. Jest jednak również miastem dość ciasnym - kręte i wąskie uliczki pełne zarówno samych prażan, jak i turystów z różnych zakątków świata, dość szybko powodują spory tłok. Wydawać by się mogło, iż bez nauczenia się po czesku kilku zwrotów grzecznościowych, typu "przepraszam", szybko w tej masie ludzi utoniemy. Nic bardziej mylnego. Sami Czesi, choć zapewne owe zwroty grzecznościowe w swym języku znają, zwyczajnie ich nie stosują. By przebić się w miarę w jednym kawałku przez praskie ulice, bardziej od zdolności językowych przydadzą się nam łokcie i spory tupet. Jadąc do Pragi, nie ucz się więc zwrotów grzecznościowych w miejscowym języku. Bo, o ile kiedyś być może istniały - dziś już odeszły w zapomnienie. Nie licz na "dziękuję", nie licz na "przepraszam". Poza "dziękuję" i "przepraszam" dobrze byłoby jednak nauczyć się wszystkich innych słówek po czesku, bo po angielsku dogadać jest się raczej trudno. Czy to lepsza restauracja, czy przydrożny McDonald, czy "Bar u Szwejka", czy choćby kasjerka w TESCO - po angielsku odpowiedzieć będą mogli naprawdę nieliczni. A Twoje usiłowania, jako obcokrajowca, by wytłumaczyć o co chodzi, szybko spełznąć mogą na niczym. Wola zrozumienia Ciebie przez drugą stronę będzie mocno ograniczona, o ile w ogóle istnieć będzie w jakimś minimalnym choćby stopniu. To Ty masz w końcu problem, nie tym wiąże się sprawa kolejna: jadąc do Pragi, zabierz ze sobą albo bardzo dobrą mapę, albo GPS-a. Bo kiedy już się zgubisz, to będzie ciężko uzyskać od przechodniów informację, w jaki sposób mógłbyś dotrzeć do obranego celu. Niech zobrazowaniem sytuacji będzie historia, która przydarzyła się mnie i mojej dziewczynie: stałyśmy przy dworcu autobusowym Praha Florenc bezskutecznie usiłując znaleźć tabliczkę z nazwą ulicy, na której się znajdujemy. Niedaleko nas stała pewna pani, która pracowała na pobliskim parkingu strzeżonym. Kinga, to jest moja dziewczyna, podeszła do niej i z uśmiechem na twarzy spytała, czy owa pani mogłaby udzielić nam informacji, jak nazywa się ulica, która znajduje się przed nami? Reakcja była niejako kwintesencją całego nastawienia mieszkańców Pragi do turystów: pani krzyknęła po czesku, że nie ma ochoty nam pomagać, machnęła na Kingę ręką i odwróciwszy się na pięcie odeszła w kierunku do nas przeciwnym. Konsternacja moja i mojej dziewczyny zakończyła się pobłażliwym uśmiechem i wsadzeniem nosa ponownie w mapę. Ulicę, której poszukiwałyśmy udało się szczęśliwie po chwili jesteś wegetarianinem/weganinem, weź ze sobą spory zapas zupek chińskich. Jedzenia bez mięsa jest bowiem w Pradze jak na lekarstwo. A jeśli w menu będzie już wyszczególniony dział "dań bezmięsnych", to radzę uważać, bo znaleźć mogą się w nim takie "kwiatki", jak... spaghetti bolognese czy restauracjami powiązana jest zresztą również kolejna rada: nie nastawiaj się na miłą obsługę. W Pradze obowiązująca bowiem na całym świecie zasada "klient ma zawsze rację" przechodzi swego rodzaju modyfikację na "to kelner ma zawsze rację". My siedzieliśmy w pewnej restauracji w większej grupie (kilkanaście osób). Cztery osoby z naszego stolika zamówiły sałatkę z łososiem. Kelner przyniósł zamiast niej łososia w kawałku - danie - nota bene - ponad dwa razy droższe od tego, które zostało zamówione. W momencie, kiedy spokojna prośba o zmianę dania nie poskutkowała, wdać musieliśmy się w niekrótką utarczkę słowną, która zakończyła się prośbą o rozmowę z menadżerem restauracji. Menadżer przyszedł i stanął po stronie... kelnera. Rozmowa przedłużyła się na kolejne kilkanaście minut. Danie zostało - koniec końców - wymienione, ale w atmosferze daleko odbiegającej od tej, w której chciałoby się jeść obiad na urlopie. O moich grillowanych warzywach - w całym tym zamieszaniu - zapomniano. Kiedy się o nie upomniałam dostarczone zostały bardzo szybko. Niestety, całkowicie już zimne. Będąc w restauracji w Pradze, nie wolno zapomnieć Ci również o napiwku! Jeśli Ci się to jednak przydarzy, kelner nie omieszka się o niego upomnieć. Tonem niekoniecznie uprzejmym. Upomni się o niego również wtedy, kiedy obsługiwał Cię w atmosferze takiej, jak powyższa. Jeśli odmówisz - usłyszysz, że nie jesteś ponownie mile widziany w tej resturacje zaskakują niejednym - również tym, że niemożliwy jest podział rachunku, kiedy siedzi się przy jednym stoliku. Chciałam zapłacić za siebie i swoją dziewczynę wcześniej, bo spieszyłyśmy się na powrotny autobus do Berlina. Odmówiono mi. Kiedy powiedziałam, że jeśli nie zapłacę teraz, a będę czekać na resztę grupy, to spóźnię się na opłacony autobus i nie wrócę do Niemiec, kelner wzruszył ramionami stwierdziwszy, że to nie jego do Pragi, weź dużo pieniędzy. Niektóre ceny są wręcz zaporowe. Za źle zmiksowanego, niewiele ze swym faktycznym pierwowzorem drinka mojito zapłacimy w Pradze równowartość około 8 euro. W Berlinie drinka tego samego rodzaju - smakującego faktycznie tak, jak powinno smakować mojito - zapłacimy w samym centrum, w jednym z najpopularniejszych barów wśród turystów, niecałe 7 euro. A w każdym innym barze, który nie jest oblegany przez turystów od 3,50 do 6 euro. A inne ceny w Pradze? Dwa ugotowane ziemniaki posypane grana padano - prawie 3 euro, wspomniane już grillowane warzywa (czytaj: jedna mała marchewka, 1/5 kolby kukurydzy, jeden plaster bakłażana, ćwiartka cebuli) - 4 euro, piwo z beczki - 4 euro, malutki blaszany kubeczek z napisem "Praha" - 8 euro, wejście na wieżę widokową - 4,50 ostatnia sprawa - nocleg. Nie nastawiaj się na dobry standard. Spałyśmy w hotelu czterogwiazdkowym - prysznic przeciekał tak, że po każdej kąpieli w łazience była powódź. Raz wysiadł prąd i nie było go przez całą noc. Na śniadanie (które kosztowało ekstra 7 euro za osobę) podawano 2 rodzaje sera, 2 rodzaje szynki, jajecznicę, bułki i owoce z puszki (czyli w zasadzie - sam cukier, a nie owoce). Ani jednego plastra pomidora, ani jednego liścia sałaty, ani jednego minimalnego kawałka choćby ogórka. A ser nie grzeszył świeżością. Do wyboru było jeszcze muesli, ale tak twarde, że nikomu, kto dba o swoje uzębienie. nie potrafiłabym go polecić. I jeszcze jedno: w hotelu to również obsługa ma zawsze rację, nie klient. (Wtedy jeszcze) narzeczony siostry mojej dziewczyny próbował wytłumaczyć pani z recepcji, że on nie chce spać w pokoju z widokiem na ścianę. Pokój był tak ciemny, że i w ciągu dnia palić trzeba było światło. Skończyło się na wezwaniu menadżera hotelu, który - jak już się zapewne domyślasz - stanął po stronie recepcjonistki. Wytłumaczenie? "Pan, rezerwując pokój nie stwierdził, że chce mieć piękny widok z okna". Odpowiedź? "Nie stwierdziłem też, że chcę pokój z widokiem na ścianę". Rezultat? Kilkanaście minut kłótni, zszarpanych nerwów, nieprzyjemnej atmosfery i pokój się jednak znalazł. Bez ściany bezpośrednio za oknem. Można było się więc szykować na ślub, który odbyć się miał Dość ładne miasto, które niewarte jest jednak tego, by strzępić sobie nim nerwy. Drogo, niesympatycznie, nieprzyjemnie i nieprofesjonalnie. Czechy - jedyny kraj, w którym do tej pory byłam i do którego nie mam ochoty powracać.
Planując podróż do Pragi, ważne jest, aby mieć odpowiednią ilość koron czeskich, aby móc cieszyć się wszystkimi atrakcjami, zakupami i posiłkami, które miasto ma do zaoferowania. Ale ile koron na 3 dni w Pradze jest wystarczające? W tym artykule dowiesz się, ile pieniędzy powinieneś zabrać ze sobą, aby spędzić trzy dni w Pradze bez stresu …
Jednego dnia jesteśmy w Polsce, drugiego dnia w Wielkiej Brytanii, a podczas powrotu z wakacji zaplanowaliśmy krótki przystanek w Paryżu. Wszystkie przygotowania zapięte na ostatni guzik… czyżby? Trzy różne waluty w portfelu mogą sprawić nieco problemów. Planując wakacje za granicą, warto poświęcić trochę czasu na kwestie związane z finansami. Ile wziąć gotówki? Czy możemy zapłacić za granicą kartą, którą posługujemy się na co dzień? Co bardziej się opłaca Słynny dylemat „karta czy gotówka” nie ma jednego rozwiązania. Najczęściej używanym środkiem płatniczym wciąż pozostaje gotówka – jednak coraz częściej i wygodniej jest nam płacić kartą, zwłaszcza jeśli używamy karty walutowej. Co lepiej (i korzystniej) mieć w portfelu?Gotówka za granicą – wady i zaletyPłacenie za granicą gotówką kupioną w kantorze ma wiele plusów. Gotówka jest powszechnie akceptowana i niezależna od terminali płatniczych. Jesteśmy bezpieczni w razie awarii systemu bankowego i nie mamy problemów z uregulowaniem zobowiązań, np. za rachunek w małym bistro, które nie przyjmuje płatności kartą (pamiętajmy, że często gotówka to jedyna forma zapłaty, np. na lokalnych straganach). W dodatku widząc, ile mamy pieniędzy, łatwiej jest kontrolować swoje to często trudno zaplanować każdy wydatek i w połowie podróży może okazać się, że zabrakło nam środków w obcej walucie. Musimy też uważać na złodziei czyhających na wypchany portfel. O ile skradzioną kartę możemy zablokować, skradziona gotówka już do nas nie wróci L. Wymiana walut w miejscowych kantorach (szczególnie na lotniskach lub w miejscach turystycznych) jest często mało korzystna. Warto zobaczyć film z Pragi, na którym pokazana jest pułapka zastawiona na turystów w popularnym może jednak karta?Korzystanie z kart płatniczych jest wygodne – nie trzeba szukać kantorów, nie musimy nosić pieniędzy w gotówce, teoretycznie minimalizujemy ryzyko kradzieży. Ważne jest jednak, jaką kartą dysponujemy, ponieważ koszty przewalutowania w przypadku użycia zwykłych kart płatniczych są zdecydowanie wyższe niż wymiana gotówki w kantorze (np. przez podwójne przewalutowanie).A jeśli nie trzeba byłoby się zastanawiać i można by płacić za wszystko jedną kartą, bez żadnych prowizji i przewalutowań? Korzystając z karty wielowalutowej MASTERCARD DEBIT FX Banku Pekao SA, właśnie tak może być! Podczas transakcji za granicą karta sama wie, w jakiej walucie płacimy, i to w niej rozlicza płatność. Jeśli do karty jest podpięty rachunek w walucie transakcji i są na nim środki (dzięki samodzielnej wymianie waluty w kantorze internetowym), unikamy ekstra kosztów. Przykładowo: jeśli kupimy pamiątkę za 5 euro, z konta zostanie pobrana dokładnie ta kwota – bez przeliczania i bez obciążania dodatkowymi prowizjami (więcej informacji tutaj). Tą samą kartą zapłacimy za bilet na autobus na lotnisko (obciążony zostanie rachunek w złotych), angielską herbatę (obciążony zostanie rachunek w funtach) i piękne perfumy w Paryżu (obciążony zostanie rachunek w euro).O czym należy pamiętać?Niezależnie od tego, jaką formę płatności wybierzemy, pamiętajmy o ostrożności – nie afiszujmy się z gotówką lub kartą. Warto ustalić limit dziennych transakcji kartą w razie ewentualnej kradzieży lub skimmingu i dokupić ubezpieczenie karty – ubezpieczyciel przejmie odpowiedzialność za bezprawnie wykonane jest być bieżąco i zainstalować aplikację mobilną lub zdecydować się na powiadomienia SMS informujące o operacjach na kartach, takich jak np. wypłata gotówki, realizacja płatności, sprawdzenie okaże się, że jednak przyda się nam trochę gotówki, dzięki karcie MASTERCARD DEBIT FX nie zapłacimy dodatkowej prowizji za wypłaty z bankomatów grupy UniCredit za granicą (dostępnych w europejskich stolicach). A jeśli na rachunek wpływa nam 5000 zł miesięcznie, bankomaty na całym świecie mamy za się, jaka forma płatności jest preferowana w kraju, do którego zmierzamy. Należy pamiętać, że np. w Szwecji wszędzie zapłacimy kartą, bo większość transakcji jest bezgotówkowa, z kolei do krajów egzotycznych, np. Egiptu, warto zabrać dolary i na miejscu wymienić je na jedziemy w odległe rejony, zawsze zabierzmy ze sobą co najmniej dwie karty w dwóch różnych systemach płatniczych (Visa/Mastercard). W razie zatrzymania karty przez bankomat bądź jej uszkodzenia, mamy alternatywny środek rozsądku to złoty środek. Dobrze mieć w portfelu zapas gotówki przydatny na codzienne zakupy (napiwki, bilety komunikacji miejskiej). Opłaca się też korzystać z karty wielowalutowej, a dodatkowo posiadanie na niej pieniędzy jest dużo bezpieczniejsze niż trzymanie ich w portfelu. Warto rozważyć wszystkie za i przeciw, a połączenie obu opcji będzie najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Miłej podróży!
A jeśli zdecydujesz się wybrać instytucję w centrum Lwowa, średni czek wyniesie od 200 do 300 UAH. W znanych restauracjach z wykwintną kuchnią będzie musiał zainwestować od 400-500 UAH. Ponadto, jeśli chcesz wypić pyszną kawę z deserem w przytulnej kawiarni – przygotuj się na zapłatę od 70 do 200 UAH.
Wstyd się przyznać, ale w moim ponad 30-letnim życiu byłam w Pradze po raz pierwszy. Nic straconego, nadrobiłam, a oto bardzo subiektywny przewodnik. Zaznaczam, że przewodnik jest klasycznie weekendowy, spędziliśmy w Pradze zaledwie dwa dni. Podobnie jak w przypadku Paryża, Rzymu czy Wiednia, wiele osób powie, że 2 dni w Pradze to niewiele. To prawda, ale w 2 dni też można sporo zwiedzić, poczuć i zobaczyć. Przede wszystkim dziękuję Wam za mnóstwo podpowiedzi na naszym FB, gros z nich wykorzystaliśmy i były to strzały w 10! No, prawie wszystkie :). Tradycyjnie, zaczynam od garści informacji praktycznych: Dojazd Ponieważ Praga była dla nas jednym z kilku miejsc do odwiedzenia w trakcie tego tygodniowego wyjazdu, to wybraliśmy samochód. Na szczęście nasz nowy Golf mało pali i szybko, wygodnie się nim jeździ :). Nasza trasa wyglądała w następujący sposób: Warszawa → Wrocław → Praga → Karkonosze → Warszawa. W kwestii dojazdu do Pragi mam właściwie jedną, praktyczną wskazówkę. Nie dajcie się zwieść wszystkim internetowym poradom i nie kupujcie czeskiej winiety w Polsce, na stacji benzynowej, przed granicą. Spokojnie przejedźcie granicę i kupcie winietę na pierwszej lepszej czeskiej stacji. Winieta na 10 dni powinna kosztować 310 czeskich koron czyli ok 47 zł, a nie 65. Transport lokalny Metro, metro i jeszcze raz metro. Plus tramwaj nr 22 na Hradczany. Właściwie niewiele mogę dodać :). Samochód koniecznie zostawiamy na parkingu przy hotelu. Bilety na metro/tramwaje kupujemy w biletomatach na stacjach metra. Bonusowa wskazówka – ten zwykły bilet obowiązuje też na kolejkę na wzgórze Petrin. Hotel Hotele i generalnie noclegi w Pradze są drogie, zwłaszcza w sezonie (a maj to już początek sezonu). Niestety, po raz kolejny nie udało mi się zarezerwować noclegu przez Airbnb, więc wróciłam do starego, dobrego Booking. Po rekomendacji kolegi, który służbowo jest w Pradze bardzo często, wybrałam hotel Andel w dzielnicy Smichov. Hotel znajduje się blisko stacji metra Andel i ma bezpłatny parking, co w Pradze jest dużym atutem (nawet w 5* hotelach zdarza się, że parking kosztuje 20-40 EUR za dobę). Poza tym, jest naprawdę ładny, zwłaszcza z zewnątrz. Jedzenie Hmm, w końcu nie spróbowaliśmy knedliczków :). Bo jak tu wybrać knedliczki jak Praga oferuje naprawdę dużo dobrych restauracji i bardzo międzynarodową kuchnię. Jedna z Czytelniczek polecała restauracji V Cipu przy ulicy V Cipu, niestety nie miała ona sali dla nie palących. Tak, moi Drodzy, jak się okazało, w Pradze bardzo często w restauracjach można palić. Mnie osobiście przeszkadza to na tyle, że nie byłam w stanie zapoznać się z kulinarną ofertą V Cipu. Mogę natomiast zarekomendować Wam dwa inne, naprawdę fajne i smaczne miejsca. Pierwsze to słynna Cafe Louvre przy ulicy Národní 22 (bardzo blisko stacji metra Narodni Trida). Jadał tam Franz Kafka i Albert Einstein, jadałam i ja. Nieco ukryta, trzeba wejść na pięterko, ale rekompensują to piękne wnętrza i bardzo dobre jedzenie. Nie najtańsze, ale w znośnych cenach. Druga knajpka znajduje się niedaleko hotelu Andel, w którym mieszkaliśmy. Nazywa się Modry Zub i znajduje się przy ulicy Stroupežnického 14. Pyszne, tajskie jedzenie – kurczak matsaman curry smakował właściwie jak w Tajlandii :). Atrakcje Podobnie jak w przypadku przewodnika po Paryżu, jeszcze nie upadłam na głowę, żeby opisywać Wam zabytki i atrakcje Pragi. Natomiast, może napiszę co mi się NIE podobało i czego nie polecam. Właściwie nie polecam jedynie Złotej Uliczki. Tak wiem, że to przecież jedna z głównych atrakcji, ale cóż, wrażenie jest dość… rozczarowujące :). Uliczka jest króciutka, wypełniona turystami i, przynajmniej ja, nie poczułam jakoś szczególnie tam klimatu. Wnętrza Zamku na Hradczanach również nie robią jakiegoś wyjątkowego wrażenia, ale już ogrody są piękne (i można je oglądać bezpłatnie). W zamian za to, przedstawiam poniżej wyjątkową subiektywną Listę Praskich Przyjemności :). Lista Praskich Przyjemności (1) Piknik (lub choćby spacer) w parku na wzgórzu Petrin (2) Wystawa fotografii Jana Saudka w galerii na rynku Starego Miasta (3) Wieczorny koncert smyczkowy w Klementinum (4) Podziwianie pięknych kamienic wokół rynku Starego Miasta (5) Selfie na Moście Karola ewentualnie… (6) Wizyta na Moście Karola po zmroku (7) Znalezienie największego Krecika ;) Park na wzgórzu Petrin Ogrody na Hradczanach Katedra św. Wita Jan Saudek Photography Jan Saudek Photography Rynek Starego Miasta Showroom czeskiego designu/Gdzieś na rynku Starego Miasta Dla wyznawczyń mody ;) Nie ma Pragi bez Krecika :) Na koniec podaję zestawienie kosztów (kwoty w przeliczeniu na osobę podaję w przybliżeniu): Dojazd – 250 zł (paliwo) Hotel + śniadania + parking (2 noce) – 290 zł Wydatki na miejscu* – ok. 350 zł * łącznie z pozostałym jedzeniem, biletami wstępu itp. Przykładowe koszty: Metro – bilet 30-minutowy 24 CZK, bilet 24-godzinny 110 CZK Obiad – ok. 40 zł Wstęp na Hradczany – krótka trasa 250 CZK (katedra św. Wita, wnętrza pałacu, Złota Uliczka)
yFULdR3. 280 95 71 200 104 35 322 327 350